[Mondeo] Mondeo ST220 - powrót do żywych.

despi69, 20.09.2018, 11:45 « poprzedni - następny »

despi69

20.09.2018, 11:45 Ostatnia edycja: 20.09.2018, 13:42 by despi69
Witam.
Za namową jednego z kolegów z forum przedstawię historię mojego Forda. Model Mondeo ST220, 2002 r.. Przebieg ok 280 tys. Samochód przyjechał ze Szwajcarii i ma chyba standardowe wyposażenie. Nie sztuka z resztą pisać co w nim jest. Bardziej ciekawe będzie jak napiszę czego w nim nie było. W wyniku zaniedbania poprzedniego właściciela samochód stał z 6 lat na parkingu przed blokiem, nie ruszany ani centymetr w przód tym bardziej w tył. W związku z brakiem zainteresowania właściciela interesowały się nim podwórkowe kundle i zajumały: radio, tylne zagłówki, zmieniarkę, zaślepki spryskiwaczy, zaślepkę lewego halogenu, roletę bagażnika. Zostawili wieszak forda w dziwnym kształcie. I tyle na temat co się z nim działo u poprzedniego właściciela. Teraz kolej na mnie.
Przez 6 lat przejeżdżałem koło niego, życząc sobie, żeby kiedyś był mój. No i trzeba było uważać, czego sobie człowiek życzy... Od tamtej pory mam mniej pieniędzy ale i więcej doświadczenia oraz umiejętności. W sumie fajna przygoda.
W styczniu 2016 roku zamówiłem lawetę, żeby go przewieźć na moją wichurę. Oczywiście samochód nie był wtedy na chodzie. Rozrusznik kręcił, samochód nie odpalał, tarcze zespawane z klockami rdzą. Przez pierwsze metry był ciągnięty jak szmata wyciągarką, aż 3 z 4 kół odpuściły z jękiem. Oczywiście wciągnięcie go na lawetę to kombinacja z deskami bo jak wiemy ST220 siedzą lekko na glebie. Po przyjeździe na miejsce w trakcie zjazdu tyłem z lawety koła chwyciły poślizg na lodzie a samochód dostał przyspieszenia, najazd lawety się wypiął i samochód lewa strona spadł na glebę co pomogło zobaczyć jakie naprawy miał już wykonane przedni zderzak. Posypało się to i owo.  I tak bidulka stanął na śniegu, zimny trup z pożyczonym aku. Otwierały się tylko drzwi od kierowcy, dzięki czemu mogłem sobie w nim przynajmniej zrobić kriokomorę w oczekiwaniu na odwilż.
No i zaczęło się:
1.   Odblokowanie/otwarcie drzwi przód i tył. Zamki pięknie zespawane syfem i rdzą. Rozbieranie, czyszczenie smarowanie wszystkich zamków.
2.   Rozwiercanie śrub specjalnych od felg w celu ściągnięcia kół i pobieżnego wyczyszczenia hamulców.
3.   Wyczyszczenie skrzynki bezpieczników pod maską i poprawienie zardzewiałych styków.
4.   Wyciagnięcie pompy paliwa i po stwierdzeniu, że zmasakrowana zakup tańszego zamiennika na początek.    
5.   Odpalenie silnika po zamontowaniu pompki w celu oszacowania, czy w ogóle opłaca się Fordzika reanimować. Odpalił na strzała. Zero zacięć, rów Nmka praca na wolnych, wkręcał się na obroty. Po 6 latach bez odpalania silnik stan bdb.
6.   Wymiana tarcz, klocków przód, wymiana zacisków, tarcz, klocków tył.
7.   Zmiana filtra paliwa, powietrza, nowy olej silnikowy, płyn hamulcowy, olej w skrzyni biegów, płyn od wspomagania.
8.   Czyszczenie wszystkich możliwych styków, mas, połączeń pod maską oraz innych np.: od czujników cofania.
9.   Reanimacja silniczka/ mechanizmu tylnej wycieraczki, oświetlenia tablicy rejestracyjnej, krańcówki do otwierania klapy bagażnika oraz ogólnie styki w tylnej klapie.
10.   Wymiana żarników Xenon.
11.   Wymiana regulatora napięcia oraz koła pasowego ze sprzęgłem w altku. Czyszczenie/reanimacja rozrusznika.
12.   Zakup felg stalowych z zimówkami.
13.    Wstawienie ramki i radia nieoryginalnego.
14.   Dokupienie kluczyka (bo był jeden), zaprogramowanie do centralnego i do immo (własnym chińskim interfejsem, żadne zdzierstwo w salonie Forda). Z czasem dokupiłem 3 kluczyk, bo jak są dwa to już kolejne bez interfejsu programuję (a jeden raz już w śmieciach wylądował przy czyszczeniu torebki przez żonkę, cudem ocalony).
I ogólnie już dało rade nim jeździć wiosną. Krótkie trasy wokół komina. Wspomnę tylko, że był zarejestrowany jako ciężarowy co udało mi się odkręcić i jest z powrotem osobówką.
Latem silnik przestał jednak się wkręcać się na obroty. Wypadające zapłony, bank 1 system lean, bank 2 system rich, dziwne korekty paliwowe oraz odgłosy grzechotania z komory silnika przy ok 4 tyś.   I tak:
15.   Czyszczenie przepustnicy, kolektora dolotowego, zaworu bocznikowego, przepływomierza. Sprawdzenie multimetrem TPS oraz innych napięć i czujników.
16.   Sprawdzenie i reanimacja odm, rurek od podciśnień.
17.    Sprawdzenie/czyszczenie czujników wału i wałka rozrządu.
18.   Wymiana świec, kabli (nowe), cewki, przepływomierza (używki), zawór bocznikowy (nowy), czyszczenie i sprawdzanie wtrysków (metoda chałupnicza niezły ubaw, mam film mogę pokazać). Wymiana sond przed katem – zjarane grzałki (nowe Bosch). Pompa paliwa używana oryginał.
I nadal zamuła, wypadające zapłony, skoki temperatury płynu. Spalanie koło 25-30 l/100/.
W końcu zdecydowałem się na wypatroszenie katalizatorów. Okazało się, że się rozsypały częściowo i skutecznie dusiły moją V-6. Drugie sondy w emulatory proste otwór 4 mm. I jak to piszą na forum... siadło od razu
Teraz znowu silniczek śmiga, nie ma złego dźwięku bez bebechów katalizatorów. W najbliżej przyszłości czeka mnie zmiana sprzęgła na regenerowane, bo po odzyskaniu mocy ślizga się znacznie. Raczej zaolejone bo nie bierze za wysoko. Czyli do ogarnięcia sprzęgło, uszczelniacz wału i ewentualnie koło dwumasowe. Wszystkie w/w rzeźby robiłem sam. Tego sprzęgła już sam nie zrobię bo życia mi zabraknie, mam jeszcze drugi samochód przy którym sam robię i dzieci z którymi trzeba na rowery jeździć. Oraz żonkę, dwa psy, trzy koty i drewno do pocięcia. Nie mówiąc o kolegach i rozmowach nocnych Polaków. Szukam tylko ogarniętego mechanika, który mi to sprzęgło ogarnie i nie puści z torbami.
Ogólnie do ogarnięcia jest jeszcze przedni zderzak bo dostał przy lądowaniu z lawety, klapka wlewu paliwa bo linka pewnie zardzewiała i się nie zamyka, linki ręcznego bo po reanimacji chodzą jako tako z tym dziwnym napinaczem, sterowanie radia z kierownicy – sterownik na zamówienie, żeby obsługiwało moje radio, prawy tłumik końcowy już się sypie, dolne ranty drzwi oczywiście pordzewiały i bąble w różnych miejscach karoserii najczęściej przy łączeniu ze zderzakami, osłona silnika i roleta bagażnika.  Fotel kierowcy lewy boczek do zszycia. W podłodze pod tylnym siedzeniem zrobiłem większy otwór do montażu pompy paliwa, bo nie miałem ochoty walczyć z opuszczaniem baku za każdym razem. No i od spodu go antykorozyjnie poprawić bo jednak lata i stanie zrobiło swoje a Ford nie jest idealny jeśli chodzi te sprawy z ruda związane.
Spalanie od 12 do 15 l/100 km.  Czas na 100 nie zmierzony bo nie ma sensu z tym sprzęgłem. Samochodem na co dzień jeździ moja żonka, dzieci wozi do szkoły, zakupy, trasy wokół komina. Ja tylko go naprawiam i tankuję Ogólnie zabawka i skarbonka. Ale też i dużo nowej wiedzy na temat silników benzynowych i podstawowej diagnostyki. Na co dzień jeżdżę Passeratim B5 1.9 TDI 130 kucyków i nie narzekam. Ale przyjemność jest większa za każdym razem kiedy się przesiądę do (działającego) ST220.
Zdjęcia dodam jak mi ktoś wytłumaczy jak to zrobić na tym form:)
Wytrwale ST-ka reanimuje choć czasami mnie *** denerwuje.

JacekST220

Niezła historia, plus za podejście do auta :)

Ja używam od lat:

Zaloguj się lub zarejestruj się za darmo żeby zobaczyć link.http://tinypic.com/

bishop

Mówiłem że historia będzie interesująca;]
Cytat: JacekST220 w 20.09.2018, 12:28plus za podejście do auta
Dokładnie.
Zaloguj się lub zarejestruj się za darmo żeby zobaczyć link.https://syntethic.artstation.com/
Zaloguj się lub zarejestruj się za darmo żeby zobaczyć link.http://fordtuning.pl/index.php/topic,6207.0.html

despi69

20.09.2018, 14:46 #3 Ostatnia edycja: 20.09.2018, 14:51 by despi69
Jedno mnie zastanawia. Gdybym chciał go sprzedać, to na ile go wycenić? Nie mówię, że chcę, ale może kiedyś jakiś Passeratti w benzynce go zastąpi dla świętego spokoju i mniejszych kosztów paliwa. Ważne, żeby było srebrne i kombi. Ma być zatankowany i sprawny. Na razie Fordzik spełnia kryteria ale konkurencja czuwa...:)
Wytrwale ST-ka reanimuje choć czasami mnie *** denerwuje.

sseebbaa1

No, no. Wygląda jak opis z ratowania jakiegoś klasyka sprzed 100 lat :D
Niezłe zaangażowanie i rozeznanie techniczne. Gratuluję!
ST220 3.0 V6 226 KM ---> 265 KM  /  S-Max mk2 2.0 TDCi PowerShift 150 KM ---> 200 KM  /  Zaloguj się lub zarejestruj się za darmo żeby zobaczyć link.moje wcześniejsze Fordy

despi69

Szanowni koledzy.
Gdyby nie wasze forum, wasze zaangażowanie w pomoc i wiedza to raczej bym sobie nie poradził. To były godziny czytania waszych postów, problemów, porad. Nawet kilka używek udało mi się kupić od forumowiczów. Np: cewkę i przepływomierz, które mogę teraz komuś sprzedać, bo nagromadziłem trochę na zapas hehe. Dlatego nie będę się chwalił, że jestem taki mądry bo jestem taaaaki mądry. Jestem taki mądry bo byłem mądry i zarejestrowałem się w Zaloguj się lub zarejestruj się za darmo żeby zobaczyć link.Fordtuning.pl. Oczywiście z innych źródeł też korzystałem, ale zawsze było miło, jeśli ktoś cierpliwie odpisywał na moje prywatne wiadomości i angażował się w pomoc. Ogólnie lubię grzebać przy samochodach i możecie wierzyć albo nie, ale gdybym dostał takiego Forda w super stanie, to nie byłbym tak zadowolony jak w momencie, kiedy własnymi "rencyma" sobie zrobiłem. Chociaż czasem propozycje zazdrosnego kolegi, żebym wziął piątkę benzyny i usmażymy na nim kiełbaski, były bardzo kuszące:) Przez weekend ogarnę to dodawania zdjęć i zrobię jakąś fotorelację. I oczywiście z tego miejsca pozdrawiam wszystkich życzliwych i pozytywnie myślących kolegów z forum:)
Wytrwale ST-ka reanimuje choć czasami mnie *** denerwuje.

Alek

Masz ręczny, linkę i tylne zaciski z przedlifta czy z polifta?

Daj znać jak będziesz się rozpędzał do tematu przedniego zderzaka, przerabiałem to ostatnio. Niestety lepiej się za to wziąć wcześniej niż później bo najpewniej masz rozdrapane blaszki w błotniku na łączeniu ze zderzakiem, które bez ochrony, będą rdzewieć, a są już i tak dość chude.

despi69

21.09.2018, 12:34 #7 Ostatnia edycja: 21.09.2018, 14:38 by despi69
Ręczny mam z przedlifta, czyli ten śmieszny samo napinacz. Zaciski też, kupiłem zamienniki nowe bo nie chciało mi się reanimować starych (stan był ich opłakany, zwłaszcza ręcznego). Linki od ręcznego reanimowałem płynami jakie stosuje do smarowania linek rowerowych. Zastosowałem również sprężynki rozprężne na linkę przy zacisku, żeby pomóc w powrocie ręcznego. Taka rzeźba trochę ale nie miałem czasu na wybebeszenie linek lub zmianę ustrojstwa na polifta. Przegląd przeszedł ale dupy nie urywa i raczej nie ma na co czekać bo już nie urwie:)
Odnośnie zderzaka to faktycznie czas się zając nim szybciej niż sprzęgłem chyba. Bo objawów rozjechanej dwumasy nie mam i raczej nie drze nitami sprzędła po gładzi koła zamachowego, tylko najnormalniej się ślizga bo jest śliskie (olej, zeszklone od przypalenia?). Poza tym wystarczy, że ja mam nieciekawy przód i morda mi teraz pasuje do Forda:)

« Dodane: 21.09.2018, 14:37 »

A czy ktoś z was robił, albo zna kogoś kto robił, albo posiada jakąkolwiek wiedzę, na temat wymiany sprzęgła w ST220? Nie chodzi mi o instrukcje od A do Z bo skrzynie biegów już zrzucałem w innym samochodzie i wiem, że czasem trzeba dużo innych gratów zrzucić. Chodzi mi bardziej o to czy są przy tej robocie jakieś momenty, kiedy trzeba znać jakiś super sposób na odkręcenie czegoś, albo mieć jakieś extra narzędzia ewentualnie uważać na coś przy montażu nowego zestawu. Podam przykład: hipotetycznie dwumas żyje i zostaje, sprzęgło liche i do wymiany, docisk żyje i zostaje. W takim zestawieniu trzeba pamiętać o przesunięciu używanego docisku względem nowego sprzęgła. Takie info mi rzucił gość od którego teoretycznie mogę wziąć graty używane. Pytam bo powoli nabieram zapału do nowego rozdziału mojej znajomości ze srebrną strzałą (moja żona tak mówi na swoje cudeńko:).
Jeżeli w tym roku przed zimą nie znajdę mechanika i wyrobię się czasowo/finansowo to w wakacje w przyszłym roku będę miał 2 miechy na:  1. rozebranie, 2.wyleczenie depresji, 3.złożenie, 4.opicie sukcesu lub 5.wyleczenia depresji i poszukanie mechanika który naprawi co skopałem.
Wytrwale ST-ka reanimuje choć czasami mnie *** denerwuje.